Bardzo mi się podobało, że mimo kręcenia dupą w moim Huanghe torpedy spokojnie skręcały za mną i mi przywaliły w dupsko. Dając mi jednocześnie możliwość wystawienia się na ostrzał artyleryjski z pozostałych okrętów, przez to, że wiałem przed torpedami.
Ale teraz wisienka na torcie.
W drugim rzucie między mną a okrętem podwodnym był wrak, który tonął. Torpedy magicznie przez niego przeniknęły, po czym trafił mnie.
Świetna zabawa WG. Po prostu elegancka. Naprawdę bardzo mi się teraz World of Warships podoba. Proponuję dodać coś jeszcze poza okrętami podwodnymi, śmigającymi pod wodą ponad 20 węzłów na godzinę z naprowadzanymi torpedami i holenderskimi samolotami wyskakującymi z dupy. Na przykład samonaprowadzające się rakiety przeciw-okrętowe, wystrzeliwane przez pana Tadka, z okalających mapę wysp.
Fantazje, że ta gra ma jakikolwiek akcent symulacyjny stał się wspomnieniem lata temu, ale nie sądziłem, że idziecie tak ostro w stronę arkadówki. Rewelacja.